wtorek, 14 maja 2019

Drobne nieporozumienie

- Cześć, Kasia! A coś ty taka goła i wesoła?!
- Dziewczyno! Co przypał zrobiłam w sobotę! Normalnie dildo cały czas w użyciu, bo non-stop jestem taka podniecona, więc szkoda majtek zakładać. Siadaj to ci opowiem.
No więc taką zabawę wymyśliliśmy. Jacek wyciął dziurę w siedzeniu krzesła, tak żeby od spodu można było się dostać do skarbów siedzącego. Więc od razu mówię idziemy do piwnicy. Ja przywiązałam męża z krzesłem do rur przy ścianie tak, żeby był bezbronny wobec mnie. Jajka mu oczywiście się skurczyły, ale umiejętny masażyk sprawił że zaczęły zwisać przez dziurkę. No to je jeszcze naciągnęłam maksymalnie i sznureczkiem związałam mosznę i tak wszystko naciągnięte przymocowałam do haczyka w podłodze. Nawet miałam przygotowany mały sekator, żeby go nim postraszyć i jeszcze podnieść napięcie. Ale sąsiad zadzwonił do drzwi, więc uznaliśmy że szybko pójdę pozbyć się intruza. W biegu założyłam koszulkę, coby gołą pupą nie świecić za bardzo. Chociaż moja nagość przy obcych facetach oboje nas bardzo rajcuje. No a ten sąsiad wyciągnął mnie na zewnątrz i zaczął relacjonować jak to wrócił od weterynarza z wykastrowanym kotem. To ja od razu o mężu myślę i podniecona na maksa. Już sobie wyobrażam żeby i jemu weterynarz obcięła jąderka. Kisiel z cipki to mi normalnie strużkami po nogach się lał. Uff cud, że się tam temu sąsiadowi tam nie wypięłam do zerżnięcia. No ale w końcu się go pozbyłam i wracam. A mąż już krzyczał od dawna tylko na polu nie było słychać. Wpadam do niego a tu jaja sine, bo przesadziłam z naciągiem na tak długi czas. I krzyczy przerażony:
- Szybko! Odcinaj! Już nie mogę!
To ja w ekstazie biorę za sekator i dawaj - mega nieziemski orgazm. A on:
- No odcinaj ten sznur! Bo boli jeszcze bardziej!
Ja zakłopotana z miną niewinnej słodkiej idiotki podsuwam mu dłoń a na niej jego (od teraz już moje) odcięte klejnoty i mówię:

środa, 8 maja 2019

Wykastrowano mi męża

Witam Pani Heleno.

Piszę do Pani ponieważ ostatnio natrafiłam na informację, że zajmuje się Pani problemem kastracji mężczyzn w naszym kraju. A już nie wiem do kogo mam się zwrócić ze swoim problemem.
Opiszę całą historię dla rozjaśnienia sprawy.
Otóż, prawie rok temu mój mąż - Marcin - został przyjęty do szpitala na zabieg usunięcia hemoroida. To miał być prostu szybki zabieg, łącznie trzy dni miał trwać pobyt w szpitalu. Tutaj dodam, że Marcin jest osobą, która potrafi stwarzać sobie kłopoty z niczego. Określiłabym go jako typowego samca alfa, z jego wszystkimi zaletami, ale też niestety wadami. Chociażby tym że jest strasznym kobieciarzem. Na oddziale Marcina pracowała jego była dziewczyna Klaudia. I już pierwszego dnia wieczorem zostałam zaatakowana przez pielęgniarki, że mąż nie potrafi się zachować i wszczyna awantury, a tą Klaudie traktuje jakby dalej była jego własnością. Generalnie dla mnie żadna nowość. Zresztą to ja pierwsza byłam poszkodowana przez te jego flirty. A ich obowiązkiem jest kontakt z różnymi ludźmi. Do tego wszystkiego doszły jakieś problemy przy zabiegu, przez co mąż musiał dostać pełną narkozę i pobyt w szpitalu trochę się przedłużył. Uznałam, że Marcin źle zniósł narkozę i stąd potrzebował więcej czasu by odzyskać siły i wigor. Po wyjściu ze szpitala spokorniał i był znacznie spokojniejszy. Mnie cieszyła taka zmiana zachowania u Marcina: przestał w końcu być chamski i agresywny. Po zabiegu nigdy mnie już nie uderzył ani nie wziął siłą (co wcześniej się czasami zdarzało). Zaczął więcej czasu spędzać w domu, pomagać mi, sprzątać, zrobił się dużo bardziej czuły. Wprowadził też do naszego życia erotycznego grę wstępną, i z czasem coraz bardziej ją udoskonalał. Jednym słowem przez pobyt w szpitalu dojrzał. A właściwie tak mi się do tej pory wydawało. Po około pół roku po zabiegu przy pieszczotach zauważyliśmy, że nie ma czucia w jądrach. Nigdy nie pozwalał zrealizować mojej fantazji jaką był ballbusting, więc nawet przez ten czas w ogóle to nie wyszło. Od razu dostał skierowanie na USG, na którym lekarz stwierdził, że Marcin ma w mosznie implanty, a od spodu moszny, przy zaczepie jest blizna po cięciu. Lekarz powiedział, że to chińskie podróbki i pewnie niedługo doszłoby do zakażenia. Po analizie tego wszystkiego doszłam do wniosku, że jajka męża musiały zostać wycięte w szpitalu.
Niestety ani chirurg, która wykonywała zabieg (usunięcia hemoroida i jąder przy okazji) jak i pielęgniarka Klaudia wyjechały zagranicę i szpital nie ma z nimi kontaktu. Prokurator umorzyła śledztwo po przesłuchaniu kliku pracowników, stwierdzając że nie ma potrzeby przesłuchiwać już tamtych dwóch. A jako, że na stanie szpitala nigdy nie było tych chińskich implantów, to uznała to jako wystarczającą przesłankę o niewinności szpitala i personelu.
Na domiar złego Marcin zaczął mieć problemy z erekcją - ponoć normalne u enuchów. Teraz po prawie roku, nie ma opcji wzwodu bez środków na potencję. Wcześniej wydawałam niepotrzebnie kasę na hormony dla mnie, a teraz jego leki będą nam ciążyć na budżecie.

Pozdrawiam Paulina
Poszkodowana przez personel szpitala




Witam Pani Paulino!

Od razu wyjaśnię, że organizacja, którą kieruję - "Czas Kobiet" - lobbuje za legalizacją kastracji na życzenie. Oczywiście prawo do tego mogą mieć tylko aktualne partnerki kastrata. Obecnie prowadzimy kursy i szkolenia dla wymiaru sprawiedliwości by już teraz nie karać kobiet kastratorek. Natomiast za wykastrowanie faceta, który jest w innym związku nakładać obowiązek wypłaty odszkodowań na rzecz pokrzywdzonych pań.
Analizując Pani przypadek zauważam, że nie planowaliście Państwo mieć więcej dzieci. Więc nie ma tutaj kwestii utraty potencjalnego dochodu przez niepoczęcia dziecka (brak zasiłków). Mało tego jedynym problemem jaki tutaj znalazłam, była konieczność brania przez Panią hormonów, czym oczywiście szkodziła sobie Pani na zdrowiu. Ja zawsze parom, które nie planują mieć już dzieci proponuję kastrację partnera (lub wazektomię).
Oczywiście, mężowi trzeba będzie podawać teraz testosteron, ale są to małe dawki, i nie muszą być podawane regularnie. Jeśli chodzi o życie seksualne, to zrozumiałam, że zmieniło się ono na lepsze. A może być jeszcze lepiej. Mając enucha będzie Pani miała mistrzowską minetkę na zawołanie. Dodatkowo kastrat nie będzie miał pretensji o Pani nowych partnerów seksualnych (więc nie będzie to zdradą) i tutaj polecam korzystać na całego. A opcją rezerwową zawsze pozostaje mąż ze swoją viagrą.
Dlatego, choć kasatracja odbyła się bez Pani wiedzy, to okazała się być tym czego Pani tak naprawdę potrzebowała i dlatego wyszła Waszemu związkowi na dobre.
Dziękuję Pani Paulino za list oraz podanie świetnego przykładu bezproblemowej kastracji samca typu alfa.


Pozdrawiam Helena 
"Czas Kobiet"